Jutro trzecia rocznica Katastrofy Smoleńskiej. O niej samej, jak również o jej ofiarach mówi się od kilku dni bardzo dużo, lepiej lub gorzej, w zależności, który kanał w telewizji włączymy, lub którą gazetę otworzymy. Ja sam, nie chcę jednak tworzyć kolejnego tekstu na jej temat, ani o Prezydencie, ani o pozostałych 95 ofiarach, bo nic nowego ani odkrywczego nie wniosę, a przecież ile można czytać wciąż powielane tu i ówdzie myśli. Chcę odnieść się jednak, posługując się kontekstem śp. Lecha Kaczyńskiego, do, niezwykle poważnego, acz bagatelizowanego aspektu życia publicznego w Polsce.
Odrzućmy na chwilę postać polityczną Lecha Kaczyńskiego, to jakim był prezydentem, co dobrego, a co złego zrobił- sam bowiem nie uważam go za postać bez skazy, i mam mu kilka rzeczy do zarzucenia. Przyjrzyjmy się raczej jakim był człowiekiem, z charakteru i usposobienia. Uważam bowiem śp. Lecha Kaczyńskiego za wzorzec osobowy Polaka, Patrioty, człowieka honoru. Jak napisał Rafał A. Ziemkiewicz w swoim artykule, z ostatniego numeru tygodnika "Do Rzeczy":"(Kluczem do zrozumienia biografii Lecha Kaczyńskiego- przyp.) jest wyjście od tradycji, której wychowankiem oraz dziedzicem czuł się tragicznie zmarły prezydent. Lech Kaczyński był bowiem późnym potomkiem polskiej inteligencji, a więc był on ukształtowany przez ten sam etos, który wydał Legiony i Armię Krajową". Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że Prezydent był człowiekiem, światłym, wykształconym, (tytuł doktora habilitowanego) inteligentnym, nade wszystko cenił kulturę osobistą, podchodził z szacunkiem do każdego. Wyznawał zasadę, że to nie pozycja, stan konta czy ubiór świadczy o człowieku, a jego inteligencja i historia życia. Kochał Ojczyznę, i jej interes stawiał zawsze na pierwszym miejscu.
Lech Kaczyński należał do tej grupy społecznej, jakiej próżno dziś szukać w życiu publicznym i politycznym. Przez lata wyniszczana, zsyłana na Sybir lub więziona w Warszawskiej Cytadeli, zmuszana do emigracji, palona w piecach krematoryjnych Auschwitz i bestialsko mordowana w Lesie Katyńskim- Polska Klasa Inteligencka została dosłownie WYMAZANA (warto zaznaczyć w tym miejscu mało znany fakt, iż w grudniu 1940 przedstawiciele SS oraz NKWD spotkali się na zakopiańskiej Gubałówce by podczas wystawnego bankietu skoordynować wspólne działania wymierzone w Polską Inteligencję i dążące do całkowitej jej eksterminacji. O ile o Pakcie Ribbentrop-Mołotow wie każdy przeciętny obywatel, o tyle o tym spotkaniu- mało kto. Nie ma się co dziwić- Pakt R-B można traktować jako umowę czysto militarną, jakich wiele w historii świata, w przeciwieństwie do negocjacji SS-NKWD, który jest wielce niewygodny zarówno dla Niemców, jak i Rosjan). Udało się w końcu zaborcom- obcym mocarstwom- osiągnąć swój cel- stworzyli z Polaków naród wasali, cwaniaków potrafiących walczyć tylko o własne portfele, niezdolnych do obrony ani interesu, ani dobrego imienia swojej Ojczyzny. Tak jak Bóg kazał Abrahamowi znaleźć choć dziesięciu sprawiedliwych w Sodomie i Gomorze, tak niemożliwe jest wskazanie w życiu publicznym, w Parlamencie, mediach, kulturze czy instytucjach państwowych dziesięciu osób, dla których "Polska Jest Najważniejsza" nie jest tylko pustym sloganem.
W miejscu, w którym w każdym ucywilizowanym kraju znajdować się powinna intelektualna śmietanka, w Polsce mamy dziadów. Tak- wyrachowanych, cwanych, podłych, zawistnych, zdegenerowanych dziadów. Im więcej zgorszenia wywoła wokół siebie dany dziad- tym dla niego lepiej. Nie mówię tylko o politykach- także o profesorach, artystach i osobach powiązanych ze światem kultury, prawnikach i sędziach, dziennikarzach i publicystach, etc etc. Weźmy niedawną sytuację- Ewa Wójciak, dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, nazywająca Papieża Franciszka I publicznie "chujem", oraz następstwo w postaci listu w jej obronie, podpisanego przez około 200 osób świata kultury. Nie obchodzi mnie co, kto o papieżu myśli, Pani Wójciak ma prawo mieć o nim takie zdanie. Ale w dawnej Rzeczpospolitej czymś absolutnie nie do pomyślenia, niedopuszczalnym i niehonorowym byłoby użycie tak skrajnie rynsztokowego języka w publicznej dyskusji przez osobę piastującą stanowisko dyrektora teatru! Ponadto, w obronie Pani Wójciak stanęła Wykładowczyni Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, prof. Zofia Kolbuszewska. Czy tytuł profesora nie zobowiązuje, zwłaszcza profesora KUL-u? Najwyraźniej nie w Polce, gdzie bycie profesorem jest chyba tylko możliwością dopisania dodatkowych czterech liter przed nazwiskiem. Profesor to osoba światła, erudyta, wykazująca najwyższy poziom ogłady i kultury osobistej, komuś przedstawiającemu się tym tytułem HONOR OSOBISTY nie pozwoliłby na popieranie takich zachowań.
Cyceron mawiał, iż historia magistra vitae est. Jego ojczyzna upadła kilkaset lat później, w najbardziej haniebny z możliwych sposobów. Pogrążone w skrajnym hedoniźmie, zepsute, skorumpowane społeczeństwo późnorzymskie rozpadło się; zgniło- barbarzyńcy byli tylko dopełnieniem dzieła zniszczenia. I czyż nie lekceważona jest obecnie sentencja Cycerona, choć potwierdzona krwią jego własnych rodaków? Zagrożeniem dla Polski jest Zachodnie zepsucie. W imię skrajnego liberalizmu i poświęca się kolejne bastiony chrześcijańskiego fundamentu Starego Kontynentu. W zetknięciu z Polską, pozbawioną elity intelektualnej, która powinna stanowić naturalną przeciwwagę dla tych haniebnych idei, może skutkować tragedią. Nikt nie stawia bariery wypaczeniu z Zachodu- wręcz przeciwnie- zaprzęga się je do politycznej walki (tak, że otarliśmy się o transwestytę na fotelu wicemarszałka Sejmu). Śmierć prezydenta Kaczyńskiego stanowi dla mnie koniec pewnego pokolenia. Nie ma już osób, z którymi można tak uosobić słowo Patriota. Wszystko co nam zostało, to przebiegłe, zgniłe dziady, mamiące zubożały intelektualnie Naród na swoje potrzeby.
W miejscu, w którym w każdym ucywilizowanym kraju znajdować się powinna intelektualna śmietanka, w Polsce mamy dziadów. Tak- wyrachowanych, cwanych, podłych, zawistnych, zdegenerowanych dziadów. Im więcej zgorszenia wywoła wokół siebie dany dziad- tym dla niego lepiej. Nie mówię tylko o politykach- także o profesorach, artystach i osobach powiązanych ze światem kultury, prawnikach i sędziach, dziennikarzach i publicystach, etc etc. Weźmy niedawną sytuację- Ewa Wójciak, dyrektorka Teatru Ósmego Dnia, nazywająca Papieża Franciszka I publicznie "chujem", oraz następstwo w postaci listu w jej obronie, podpisanego przez około 200 osób świata kultury. Nie obchodzi mnie co, kto o papieżu myśli, Pani Wójciak ma prawo mieć o nim takie zdanie. Ale w dawnej Rzeczpospolitej czymś absolutnie nie do pomyślenia, niedopuszczalnym i niehonorowym byłoby użycie tak skrajnie rynsztokowego języka w publicznej dyskusji przez osobę piastującą stanowisko dyrektora teatru! Ponadto, w obronie Pani Wójciak stanęła Wykładowczyni Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, prof. Zofia Kolbuszewska. Czy tytuł profesora nie zobowiązuje, zwłaszcza profesora KUL-u? Najwyraźniej nie w Polce, gdzie bycie profesorem jest chyba tylko możliwością dopisania dodatkowych czterech liter przed nazwiskiem. Profesor to osoba światła, erudyta, wykazująca najwyższy poziom ogłady i kultury osobistej, komuś przedstawiającemu się tym tytułem HONOR OSOBISTY nie pozwoliłby na popieranie takich zachowań.
Cyceron mawiał, iż historia magistra vitae est. Jego ojczyzna upadła kilkaset lat później, w najbardziej haniebny z możliwych sposobów. Pogrążone w skrajnym hedoniźmie, zepsute, skorumpowane społeczeństwo późnorzymskie rozpadło się; zgniło- barbarzyńcy byli tylko dopełnieniem dzieła zniszczenia. I czyż nie lekceważona jest obecnie sentencja Cycerona, choć potwierdzona krwią jego własnych rodaków? Zagrożeniem dla Polski jest Zachodnie zepsucie. W imię skrajnego liberalizmu i poświęca się kolejne bastiony chrześcijańskiego fundamentu Starego Kontynentu. W zetknięciu z Polską, pozbawioną elity intelektualnej, która powinna stanowić naturalną przeciwwagę dla tych haniebnych idei, może skutkować tragedią. Nikt nie stawia bariery wypaczeniu z Zachodu- wręcz przeciwnie- zaprzęga się je do politycznej walki (tak, że otarliśmy się o transwestytę na fotelu wicemarszałka Sejmu). Śmierć prezydenta Kaczyńskiego stanowi dla mnie koniec pewnego pokolenia. Nie ma już osób, z którymi można tak uosobić słowo Patriota. Wszystko co nam zostało, to przebiegłe, zgniłe dziady, mamiące zubożały intelektualnie Naród na swoje potrzeby.
Nasz Naród jak lawa
Z zewnątrz zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi.
PLWAJMY NA TĘ SKORUPĘ I ZSTĄPMY DO GŁĘBI
Z zewnątrz zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi.
PLWAJMY NA TĘ SKORUPĘ I ZSTĄPMY DO GŁĘBI